poniedziałek, 16 grudnia 2013


Rok 2001 to był bardzo smutny okres w moim życiu. Nagle, zupełnie niespodziewanie straciłam bardzo bliską, bardzo kochaną OSOBĘ i.... kogoś jeszcze. Przede wszystkim straciłam nadzieję, że może być lepiej... Czy można opłakiwać kogoś kogo się nigdy nie poznało... czy można pokochać kogoś, kogo nie było... Tak można !!!! Ja pokochałam taką małą ISTOTKĘ. Dzisiaj miałaby ona ponad 3 lata. Nie wiem jaki miałaby kolor włosów i oczu. Nie wiem nawet, czy byłaby to Ona, czy On. Nie wiem do kogo byłaby podobna... Ale jakie to ma dzisiaj znaczenie, skoro teraz ta istotka istnieje już tylko we mnie, w mojej głowie i sercu... Pamiętam, że najpierw była radość - jestem w ciąży. Potem była niepewność - jest Pani w ciąży, ale wszystko nie jest OK. Potem było przerażenie, samotność, przeraźliwy chłód szpitala - musimy pozwolić tej ciąży umrzeć. Potem było kilka przeraźliwych, trudnych dni spędzonych na łóżku szpitalnym - kiedy było mi już wszystko jedno co dzieje się ze mną. Potem znowu była nadzieja, że to tylko zwykła lekarska pomyłka. A potem samotnie, w domu, w przeraźliwym fizycznym bólu - musiałam pozwolić odejść tej małej ISTOTCE. To straszne, ale mogłam tylko czekać kiedy to się stanie. Chciałam umrzeć razem z Nią. szen